Ostatecznie z Gdańsków i Pruszczów wróciłem i powiem wam w ścisłej tajemnicy, że świetnie było i tam, i tam.
Pomijając pewne incydenty z panem Mateuszem... ale to się ponoć wytnie.
Na zdjęciu śpiący w tramwaju ja, co odsypia wszystko czego nie zdążył odespać wcześniej. Dalsza część mojego Wielkiego Spontanicznego Odsypiania miała miejsce na ławce w kinie, do której przez dwie senne godziny bardzo się przywiązałem. Zdjęcie nawiązuje do tytułu bloga, parafrazując- "lepiej spać niż żyć". Spanie próbnym umieraniem, to fakt.
Ale w Pruszczu na Eurotrampotece z niewidzialnej plasteliny zbudowałem sobie dużo dobrego samopoczucia. I spanie było tam
jednakowoż o wiele przyjemniejsze. Nocna trasa po lasach pruszczańskich też bardzo bardziejsza. No i blisko, blisko, blisko. Dobrze, podsumowując.
Cholera, aż się chcę harcerzem zostać.