Zacznijmy od tego, że nie mam zdjęc.
Zdjęcia są mi potrzebne. Taka jest idea photobloga, z tego co zdążyłam się zorientowac.
Obiecałam sobie jakiś czas temu, że w końcu zacznę dbac o swoje zdrowie. Że będę nosic czapkę, żeby pozbyc się wiecznego przeziębienia. Że jeśli będą chcieli wsadzic mi w gips skręconą kostkę, to grzecznie się zgodzę. Że będę regularnie jadac posiłki i będzie to trwało dłużej niż 45 sekund.
Oświadczam, że jest to niewykonalne. A na pewno nie na taką skalę. Może jeden punkt uda się po wielkich staraniach, łzach i cierpieniu zrealizowac, ale to też nic pewnego. Ja po prostu nie mam na to czasu. I za bardzo lubię życ.
No i zbyt wiele masochistycznych nawyków wyniosłam ze studia.
Bo czym jest uszkodzone ścięgno wobec możliwości wyżycia się na zajęciach z dancehallu? Albo bycie stałą przyjaciółką chusteczek do nosa, jeśli można wytarzac się w śniegu i stoczyc bitwę na śnieżki? I jak można marnowac życie na jedzenie, jeśli w tym samym czasie można czytac książkę, na którą zawsze brakuje czasu, tanczyc na środku rynku czy wspinac się na Mount Everest?
Niczym. Absolutnie niczym. W takiej chwili myślę jak dziecko i uważam, że to najlepsze co mogę zrobic. Czy możliwośc rozbicia głowy przeszkadzała nam 10 lat temu w skakaniu ze schodów? Nie. A rozbita głowa nie przeszkadzała nam w dalszym skakaniu, bo rekord wciąż pozostawał niepobity. Nawet z 40 stopniami gorączki potrafiliśmy bawic się w komandosów (swoją drogą to właśnie wtedy "pustynia" umiejscowiona w kuchni, stawała się najbardziej realistyczna). A wybieganie ze szkoły na -15 stopni w rozpiętej kurtce, bez czapki i szalika było wręcz rutyną. No bo przecież "kto ostatni przy sklepie ten dupa wołowa". Nikt nie myślał nawet o możliwości zapalenia płuc.
Podejrzewam, że dopóki ktoś nie przywiąże mnie pasami do łóżka uniemożliwiając ruszanie się i jedzenie w pośpiechu, to moje życie będzie wyglądac właśnie w taki sposób. NAJLEPSZY sposób, jaki tylko mogłam sobie wymarzyc. Tak więc zaciskam zęby w szerokim uśmiechu, owijam kostkę bandażem, pakuję zapas chusteczek higienicznych, nie myślę o tym kiedy znajdę czas na coś w typie obiadu i idę życ dalej.
P.S. Moje życie pęka w szwach. Nareszcie.
P.S. 2 Dziękuję za to p. Kamizeli, która sprawia, że nie muszę uczyc się polskiego.
Omademansiflore i idę na kawę.