.
W końcu piątek . Choć sama perpektywa przyszłego tygodnia wcale mnie nie zadowala + dzisiejszy ból głowy i wczorajsze przemoczenie,że nawet suchej nitki na mnie nie zostało. Miesiąc na tyle zapieprza za miesiącem,że nie jestem w stanie poukładać i zanalizować wielu spraw w moim życiu. Nie wiem czy to ja ,czy ktoś , czy coś się zmienia. Wiem jedno - sama nie nauczyłam się postrzegać rzeczywistości taką jaka jest. Nie,nie chodzi o to czy mi się podoba, po prostu jest inna.
Lubię to zdjęcie . Powstało w bardzo spontanicznej chwili i ukazało serce , tak to moje oko.
Nic nie jest widoczne na pierwszy rzut oka. Martwię się,zrozum . Life is fuckin brutal !
Ludzie mówią, że czas zrobić krok do przodu, kiedy coś się
skończyło, a może nigdy tego nie było.Tam gdzie nie ma żalu,
wyrzutów sumienia, tęsknoty, zazdrości i wspomnień. Boję się zaufania a jednocześnie
zaufania potrzebuje w moim życiu, boję się miłości a jednocześnie
potrafie uwierzyć, że jest jednak możliwa.
Idź i żyj, bo niczego
innego nie pragnę tak bardzo, jak Twojego szczęścia.