Nie lubię niedzielnych popołudni, przepełnionych brakiem czasu, lenistwem i zdecydowanie negatywnym nastawieniem na kolejny dzień [czyt. poniedziałek]. Aż chciałoby się wykrzyczeć soboto wracaj! [zwłaszcza wczorajsza soboto.] :)
Mission impossible #2: Kamila zrobiła obiad. Jakby tego było mało, obiad z deserem. :)
uciekam na randkę z Rachunkowością, no cóż z kobietą też czasem można, później chyba Angielski proponował mi kolację, ale nie wiem czy się zgodzę, więc kto wie jak spędzę wieczór. [najchętniej poszłabym spać. ;D]
Miłeeego dnia! :)