Klikamy fajne. ; D
Umarłam. Wczoraj. Dzisiaj jestem zombie.
'Nienawidzę Cię!' - krzyczała patrząc w lustro.
To nie kilometry dzielą ludzi, lecz obojętność.
Coraz trudniej było jej wstać. Kiedy rano dzwonił budzik nie miała siły nawet go wyłączyć. Przykrywała głowę poduszkami i walczyła ze łzami.
Czuję, że jestem zamknięta w jakimś cholernym shcemacie. Wszystko ma być w nim idealne. Ja jestem jedynie laleczką, która ma odegrać główną rolę. Stoję po środku wielkiej sali i krzyczę, ale nikt nawet nie spojrzy.
Moja babcia od małego powtarzała mi, że lepiej gdy jesteśmy kochani, niż gdy kochamy. Dopiero dziś zrozumiałam sens jej słów. Mówiła o miłośći. Tej nieodwzajemnionej.
Prawda o parwadzie jest taka, że rani. Więc kłamiemy.
Mimo całego syfu, ruin i katastrof codzienności, mimo kłamstw, zła i nieszczęść rozpalających nam tętnice wiedz drogi przyjacielu, że jesteś tam najglębiej, Twoja ulubiona herbata czeka w kubku... nadal mój pokój jest Twoim.
To nie tak, że nie da sie zrobić na mnie wrażenia, jestem zimna i nic nie zdoła poruszyć mojego serca. Jestem Ci ogromnie wdzięczna za wszystko, ale mój charakter mnie hamuje i nie pozwala pokazać jak bardzo się cieszę, że Cię mam.
Dla każdego końcem świata jest coś innego. Najczęściej jest to moment, w którym obawy wkraczają w swerę rzeczywistości.
Pozostało jej: rozpłakać się, usiąść albo wstać i iść dalej.
Kiedy odszedł, miała ochotę wyrwać sobie z piersi to głupie, naiwne, dziecinne serce i podeptać je obcasami.
Uwielbiam mówić z Tobą o niczym i ten moment kiedy wcinam się sobie w zdanie w tym samy momencie.
Ustalmy rodzaj zapłaty. Może pocałunki?
Chciałabym w końcu spokojnie przespać noc. Bez żadnego filozofowania, zamartwiania się. Naprwadę chciałabym.
Stanęłam na środku ulicy i rozpięłam płaszcz, rozłożyłam szeroko ręce i spojrzałam na zakrapiane płatkami śniegu niebo i z uśmiechem krzknęłam, że cudownie jest umiwrać z miłości do Ciebie.