Zgiełk
Wiek dzisiejszy wiek stracony
Marzną w śniegu dwie opony
Mkną by uciec gdzieś w nieznane
Tak od dawna zapomniane
Wolność w palcach znów powraca
Zgiełk co jest jak raca
Każe nam biec, natychmiast powracać
A to własnie białe zimno jest dziś moim domem
Lecz choć wydaje mi się, że od problemów umknałem
To mylne jest moje przekonanie
ze co się stało to juz się nie stanie
Nie ma szans na błogie nietrwanie
Jadąc w miejsce gdzie białe jest białe
Z termosem uczuć, drogi nie skracać
Z myślą, że nie trzeba już wracać
Ale i tak wróce i znów wrócą one
Czarnymi oczyma we mnie wpatrzone
Zabiorą momenty, usmiechy i chwile
I to by własnie było na tyle