chyba znowu nadszedł czas monotonności, nic nie znaczących dni, bezsensownych weekendów, a to wszystko dlatego, bo szkoła. Wiem, że tak już jest i zawszw będzie, że musimy się uczyć, edukować dalej, tylko że czasami odpoczynek to za mało. Co z tego, że ciało, dusza nam odpoczywa, skoro stan psychiczny pozostaje bez zmian? Cały czas masz myśli, że już niedługo znowu do szkoły i będzie już tylko gorzej, bo lepiej nigdy nie jest. Z drugiej strony, to jest tak, że jakkolwiek by nie było i tak będziemy narzekać - fakt. A czy my, ludzie robimy coś żeby innym było łatwiej? Bardzo rzadko, a jak już to nie robimy tego bezinteresownie. Pewnie powiecie, że takie życie. Może i tak, ale nic by się nie stało (nie stracilibyśmy swojego honoru) gdyby ktoś od czasu do czasu bezinteresownie wyciągnął do nas "pomocną dłoń". Pewnie za wiele bym chciała.
Codziennie patrzę na te twarze w szkole i tak sobie myślę, że otaczają mnie ludzie, których kompletnie nie znam i nigdy nie będę chciała poznać, bo nie są warci mojej uwagi. Czemu?