wiecie co mnie zastanawia? czemu ludzie, którzy są ze sobą w związku, zdobyli już tą swoją połowke, mówili sobie "słodkie" słówka, po jakimś czasie przestają się po prostu starać, "słodkie" słówka zamieniają się na nic nieznaczące słowa, które nie przedstawiają prawdziwych uczyć, po prostu cała ta miłość (jeżeli w tych czasach ona jeszcze istnieje) się wygasa. mówimy do siebie byle jak, a nasze gesty są przesiąknięte koniecznością, bo musisz żeby się odczepiła. wolałabym chyba urodzić się 30 lat wcześniej, w normalnych czasach, gdzie miłość była szczera, prawdziwa, na zawsze.