Alan odstrzepywał się z piasku i zaczął trochę kaszleć, czym zwrócił moją uwagę. Trochę piasku wyleciało mu z buzi, a ja znów zadławiłam się śmiechem. Zgiełam się wpół, nie mogłam się powstrzymać. Na szczęście nie widziałam twarzy Neymara, pewnie jest na mnie zły (jego księżna śpi). Alan jedną ręką zasłonił mi usta, a drugą chwycił w pasie. Nie wiem jak mnie podniósł w takiej pozycji, ale wisiałam w powietrzu.
- Zajmij się śpiącą księżniczką, a my pójdziemy popływać. - powiedział żartobliwie i oddalił się ze mną w kierunku dobrze bawiących się towarzyszów. Przez chwilę jeszcze się śmiałam, wciąż zaduszona dużą dłonią Alana. Nawet kiedy przestałam się chichrać, wciąż przyciskał ją do moich ust. Chciał mnie udusić gnojek? Ugryzłam go w palce, a on odruchowo mnie puścił.
- Ała! - pisnął, gdy właśnie lądowałam z otwartą gębą w piasek. Oparłam się na łokciach i zaczęłam pluć w wszystkie strony. Piasek nieprzyjemnie drażnił mi podniebienie. Fuj, takich katuszy dawno nie przeżywałam. Nie jestem już dzieckiem by go jeść, bez przesady.
- Idi...ota. - wydłukałam. Spojrzał na mnie (żałośnie pewnie wyglądałam). Nagle na jego twarzy pojawiła się nutka rozbawienia. Widząc tą jego minę miałam ochotę mu przydzwonić. Zrobiłam w jego stronę minę mordercy. - Wkurzasz mnie. - powiedziałam, jak gdyby moja mina mało wystarczała by to udowodnić. Podniosłam się z ziemi i nic więcej do niego nie mówiąc, zatopiłam się w krystalicznej wodzie. Podpłynęłam do reszty, którzy bawili się jak małe dzieci. To chlapali siebie nawzajem, to wrzucali bądź topili się. Zabawnie wyglądali, że aż na ich widok poprawił mi się humor. Po chwili ktoś pociągnął mnie za nogę. Zgadnijcie kto. Oczywiście ten palant, który naraził mnie na śmierć poprzez uduszenie, a potem poprzez jedzenie piasku. Morderca jebany.
- Czego? - rzuciłam wkurzona, zauważając jak jakieś laski przyglądają mu się (napalone gnidy). Nie wiem o co byłam tak zła, dawno się nie złościłam na niego. Znał mnie dość długo żeby wiedzieć, że jakoś złoszczę się tylko gdy mam dobry powód. Ale teraz to trochę przesadziłam. Nieważne. Teraz to będzie się do mnie łasił.
- Oj, nie bądź zła. - zamruczał, puszczając mą nogę, a łapiąc mnie w pasie. Pokiwałam przecząco głową. Skoro już zaczęłam się złościć to tak od razu przecież nie przestanę, nie? Za kogo Ty mnie masz. Przytulił się do mnie. ZA BLISKO, ZA BLISKO! - krzyczałam w myślach, ale me usta nie potrafiły wydobyć dźwięku.
- Przepraszam. - zaświergotał mi do ucha. A nie mówiłam? Jak się łasi, boże... Chciałabym tak trwać dłużej, ale co sobie reszta pomyśli. Mimo, iż jesteśmy przyjaciółmi przyglądający się nam mogą to opacznie zrozumieć. Odepchnęłam go od siebie, fundując mu lekki uśmiech.
- Zgrywałam się. - przyznałam jakoś niechętnie. Sama się zdziwiłam słysząc niechęć w moim głosie. Chyba za dobrze czułam się w jego ramionach. Wzięłam głęboki oddech by przywrócić siebie do porządku. - Bierzesz wszystko zbyt poważnie. - zaśmiałam się i ochlapałam go wodą, uciekając przed nim do reszty Zrobiliśmy sobie wojnę - dziewczyny na chłopaków.
(...)
Nie wiem jak długo siedzieliśmy w wodzie, ale zabawa była przednia.
- Ładnie wyglądasz Ri. - powiedział, w którejś chwili Alan. Spojrzałam na siebie. Byłam ubrana w dwuczęściowy czerwony w czarne paski (albo odwrotnie) strój. Według mnie wyglądał normalnie. Eee... Czyżby on nie mówił o moim stroju? - Kiedy stałaś się taka piękna? - rzucił żartobliwie. Ach, wiedziałam, że wszystko, co mówił było dla żartów. Mimo to i tak odruchowo zaczerwieniłam się (o kurwa). Zasłoniłam twarz, spadającymi na nią włosami. I co teraz? Chyba za długo przebywamy w wodzie.
- Ty też wyglądasz seksownie. - zaśmiałam się nie patrząc mu w twarz. Wyszłam z wody. Za moim przykładem ruszyła reszta osób. Papugują mnie? Spojrzałam na Van i Neymara. Zatroskany przyglądał się Vanessie, jak słodko śpi. Coś mi tu poważnie śmierdziało. Nie musiał nic mówić, zachowywał się jak zakochany w niej (mowa o Neymarze). Uśmiechnęłam się. Jakoś widok ich razem mnie ucieszył.
- Ach, dosyć tego dobrego. Czas wracać do hotelu. - usłyszałam za sobą, westchnięcie Dajany. Odciągnęła moją uwagę od parki, która w nastroju sobie leżakowała.
- No, zrobiło się trochę późno. - odpowiedział jej Julius. Spojrzałam w niebo. Chłopak miał racje, zrobiło się dosyć ciemno. Wszyscy ruszyliśmy w stronę leżaków. Zabraliśmy swoje rzeczy i pokierowaliśmy się w stronę hotelu.
- Ali, dogonie was później. - rzuciłam. Wysłał mi zdziwione spojrzenie, ale pokiwał głową. Przyjrzałam się Van i Neymarowi. Jakoś niezbyt mu się spieszyło by ją obudzić, czy też przenieść ją do hotelu na rękach. Miał zamiar cały czas wgapiać się w jej twarz?
- Ej... - powiedziałam, ale przerwał mi.
- Jak myślisz mam u niej szanse? - zapytał. Boże, jakie pytanie? Prawie zawału dostałam, wiesz? Przez pewien czas milczałam. No bo co miałam mu odpowiedzieć? Nie pytałam Van czy go lubi, więc niezbyt wiedziałam, co powiedzieć. Nastała niezręczna cisza. Niestety to ja musiałam ją przerwać. O kurde.
- Ja... - chciałam mu odpowiedzieć, ale znów się wtrącił.
- Pewnie nie gadałaś z nią o tym. - rzekł. Miał całkowitą rację (czyżby jebany jasnowidz?). - Zresztą nieważne, nic jej nie mów. - dodał, spoglądając w końcu na mnie. Był poważny, strasznie poważny. Musiałam przełknąć ślinę, ale zamiast odpowiadać, pomachałam głową. Pewnie jakbym się odezwała to znów by mi przerwał, westchnęłam. Znowu ta cisza.... Zaraz nie wytrzymam. Tym razem nie dam mu siebie uciszyć.
- No dobra, dobra. - odezwałam się w końcu. - Stul się na moment, ok?
- Okej. - odpowiedział. Czyżby mi się zdawało, czy przeszły go drgawki? Aż taka byłam chamska? Bywa, nie będę go za to przepraszać. Sam mi co chwila przerywał. Niegrzecznie z jego strony, prawda?
- Słuchaj... - zaczęłam. Co ja chciałam powiedzieć? Ach, już wiem... - Jeśli masz zamiar startować do Van. Muszę cię ostrzec. Niedawno przeżyła rozstanie, więc wątpię, że łatwo ją zdobędziesz. I jest delikatną dziewczyną. Jeśli ją zranisz znajdę cię, wydłubie oczy, pokroje na kawałki i spale, wrzucając do morza by twoje prochy utonęły w głębinach... - paplałam jak najęta. Mówiłam, co mi ślina na język przyniosła. Długo mówiłam, pomyślałam, że mnie nie słucha, ale spoglądając na niego widzałam zainteresowanie. Choć moja groźba chyba go trochę poruszyła. Po czasie skończyłam mówić, na końcu pytając czy rozumie.
- Tak. Dzięki. - uśmiechnął się i wrócił do swojego zajęcia (patrzenia się na śpiącą). Stałam i patrzałam się na chłopaka. - Zajmę się nią. Nie martw się, możesz iść. - rzekł. Właśnie o to miałam pytać (a nie mówiłam? Jebany jasnowidz!). Ruszyłam w stronę holtelu. Parę minut później stałam już przed drzwiami pokoju, przy których kręcił się Alan. Jezu, co on znów wyprawia? Czai się do naszego pokoju, jak jakiś pedofil. Pojebało go już totalnie?
- Ej, przystojniaku! Zgubiłeś się? - zawołałam. Odruchowo obrócił się w moją stronę. Ha, znów ta jego mina. Zaskoczenie pomieszane z zakłopotaniem, jak ja uwielniam jego mimikę twarzy. Wprost urzekająca.
- Nie... - stwierdził i wzruszył razmionami.
- To co Ty do cholery robisz?
- Eeee no... - zaczął się jąkać. Spojrzałam na niego z politowaniem. Człowieku ile my się znamy? Przecież zawsze się jąkałeś, gdy wymyślałeś jakieś kłamstewko. Myślisz, że nie znam cię? - Wiesz... Zastanawiałem się czy wejść... - ano, patrz. Jednak nie kłamię, tylko się wstydzi (niby czego?). Perfidna bestia z niego. Westchnęłam.
- A może czekałeś na mnie. Nie wiedziałeś czy wróciłam, więc zastanawiałeś się czy wejść... - zasugerowałam z uśmieszkiem.
- Chciałabyś. - powiedział i chwycił klamkę swojego pokoju, po chwili zniknął za jego progami. A jednak nie wchodzi? A to szuja. Weszłam do pokoju. Powitał mnie mrok zgaszonych świateł. Ledwo widziałam po czym idę, a ręcę wystawiałam na przód, macając wszystko co napotkałam. Cholera, jestem ślepa. Nagle na ścianie napotkałam przycisk, który kliknęłam. Zrobiło się jasno, a przed moimi oczami pojawiły się mroczki (nie, nie. Tu nie chodzi o tych bliźniaków, co pokazują się w jakimś... serialu?). Zajrzałam do swojego pokoju. Zamurowana stałam w jego progu. Mimo, iż nie zapaliłam światła dobrze widziałam. Oczekiwałam napotkać śpiącą Dajanę. I taki widok ujrzałam, tyle że obok niej spał mężczyzna. No zgadnijcie kto? Chłopak z mopem na głowie? Julius? Bingo! Chwilę tak stałam. Co miałam go wygonić czy jak? Skoro Dajanie to nie przeszkadza, to co ja się będę mieszać. Cichutko na paluszkach, pognałam do szafy i wyciągnęłam dużą koszulę. Uwielbiam w niej spać, albo w bieliźnie. Ale planowałam przespać się u chłopaków (na miejscu Juliusa), więc nie mogłam się przed nimi obnażać, co nie? Ciekawe z kim Julius jest w pokoju? Zamyślona ruszyłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi od sypialni. Wzięłam długą, odprężającą kąpiel. Po czym rozczesałam dokładnie i wysłuszyłam włosy. Umyłam zęby, ubrałam się w bieliznę, a na nią narzuciłam moją ukochaną długą koszule, która sięgała mi do kolan (koszula gigant, oldschool). Gotowa pogasiłam światła i wyszłam z pokoju. Moja dłoń wystukiwała dzwięki o drzwi obok, należające do naszej paczki. Drzwi otworzył mi Cristiano.
A na zdjęciu Neymar, ach te jego oczy <3