W sumie to mam dosc. Zycie po prostu kopnelo mnie w dupe i powiedzialo radz sobie sama. Znowu nicosc i pustka niszczy mnie od srodka, znow czuje jak powoli staje sie zimna i obojetna na wszystko, obiecalam, ze dam rade i nie bede sie zalamywac. Jednak to wszystko jest zbyt silne i osiada na mojej psychice, ktora jest zbyt slaba by przyjac to ze spokojem. Nie wiem juz nic. Dzis zabraklo wewnetrznej sily, ktora zawsze we mnie drzemala, aby obudzic sie kiedy bedzie potrzebna. Dzis jej nie ma i nie bedzie juz nigdy. Czuje jak wszystko co pozytywne powoli obumiera, zostawiajac mnie sama na pastwe losu. "To zycie sypie sie nam z rak niczym puzzle". Pamietam jak wczoraj nie martwilo nas dzis, a dzis martwi nas jutro kazde. Nienawidze tego wszystkiego.
http://www.youtube.com/watch?v=6cIaJItiLwY
Jebać trudniejszą drogę, skaczmy z okien, nie ma lekko.
Zostawimy list po sobie, że przeżywaliśmy piekło.
Bliscy będą płakać za nami, niech kurwa cierpią.
Nam na szyi z pętlą i tak to zwisa, już wszystko jedno.