tak samo jak niewyraźna dzisiaj jestem ja....
ale Są chwile, gdy czuję się naprawdę szczęśliwa. To przespacerowane parkiem noce, samotne wieczory, poranki z kubkiem kawy. Chwile te odlegle są od pory dnia, w której ludzie najbardziej się śpieszą, podczas gdy ja powoli przechadzam sie po przedpokoju. Oni z wywieszonym językiem i ściśniętą kurczowo aktówką, biegną ulicą, potrącają innych, równie zmęczonych, równie spoconych i równie spóźnionych. A ja w tym czasie stoję w kuchni i sennym wzrokiem obserwuję dym, który opuszcza wnetrze kubka... Dwa światy. Tak dalekie od siebie, tak różne. Ale zazdroszczę im. Zazdroszczę im, że biegną w określonym kierunku, mają cel i powód by wstać rano. Ja wstaję kiedy chcę i wiem, że ten dzień niczym nie będzie różnił się od poprzednich. Wiem, że około południa ogarnie mnie smutek i będę musiała walczyć z…. Wiem, że po południu polegnę i do wieczora będę się obwiniać. A wieczorem pójdę na spacer. Nie wiem, czy z potrzeby ukarania siebie, czy dla przyjemności. Noc spędzę przed komputerem, zamknięta w świecie ludzi, których tak naprawdę nie znam. Będę z nimi rozmawiać, śmiać się do monitora, wiązać włosy by potem je wyrywać ściągając gumkę. To takie oczywiste. Tak jak oczywiste jest wszystko co mnie czeka. Zaplanowałam życie do odtatniego dnia, a teraz ginę, zamknięta w zaplanowanym świecie, w strachu że jutro będę musiała wyjść do sklepu. A może by tak już skończyć? Powiedzieć "papa" i zgasić światło? Na co mi ja, której nienawidzę. Na co mi ludzie, którzy mnie nie znają, nie rozumieją. Na co mi kolejny dzień, skoro nie przyniesie ze sobą nic nowego?
Cyt... iskierka zgasła