Czasami swoje marzenia, plany i nadzieje trzeba porzucić w kąt, bo najważniejsze staje się własne ja. Własne być. Własne zdrowie.
Przez kila lat myślałam, że jestem niezniszczalna, że wiele spraw poukładałam, ale wystarczyła jedna wiadomość, by świat zwariował i wywrócił się do góry nogami. Człowiek docenia swoje życie kiedy ma bezpośrednią konfrontację z jakimś przyrym zdarzeniem.
Dwa dni temu wykryto u mnie mutacje genu check2. Na dzień dzisiejszy to nie jest wyrok, ale że ryzyko jest większe niż u normalnego człowieka czekają mnie dożywotnie kontrole, badania i... obawy. Dożywotnia dieta, unikanie szkodliwych promieniować, nałogów... Bo wystarczy, że pojawi się coś niepokojącego to trzeba z tym iść do lekarza. I chociaż dzisiaj jest jeszcze smutek i niedowierzanie,trzeba stawić czoła. I wygrać. Albo przynajmniej walczyć.
Jest ciężko, cholernie. Dopiero, gdy Cię przytulę, będzie dobrze. A to jeszcze 4 miesiące...
W tym wszystkim tak bardzo jest dla mnie ważne Twoje ciepłe słowo, bliskość, pewność, że wszystko będzie dobrze, że nie zostanę z tym sama... :-(
http://www.youtube.com/watch?v=PBxPvmdff6I