Cóż... jak zwykle nie mam pojęcia, co napisać... Zakwitła mi róża w doniczce i pachnie prawdziwą różą. Prawdziwą, ponieważ zawsze, gdy wącham róże, czuję zapach kwiaciarni, czyli zapach odżywek i różnego rodzaju preparatów powodujących, że NIBY dzięki nim kwiat ma się lepiej prezentować, czy jakoś tak... Ja natomiast, nie wiem czemu, wolę kwiaty bardziej naturalne... W ogóle od pewnego czasu nie przepadam za sztucznością... I bardzo dobrze mi z tym :) I tak w ogóle... to bardzo polubiłam kwiatki... ale dziś się dowiedziałam, że ze względu na moją alergię i duszności związane z nią (i z tym całym pyłem wulkanicznym...), moja mama wyraża zamiar usunięcia wszystkich tych stworzonek z mojego pokoju... oczywiście nie na śmietnik, ale do innego pomieszczenia... Jednak, mimo to, mniej będę mogła je oglądać, a to mnie nie zadawala, gdyż dzięki roślinkom mamy dużo tlenu, ładnego zapachu itp. i dodają one więcej kolorków do mojego kolorowego pokoju, którego kolory już niedługo ulegną zmianie ;D A teraz pozwolę sobie przejść z tematu kwiatków na temat innego pięknego stworzonka, jakim jest mój ukochany Mąż. Mój Dar od Boga na wieki, którego kocham i pragnę kochać na zawsze, bez względu na wszystko i ufam Mu tak mocno, a to wszystko dlatego, gdyż dał mi Go Pan po to, bym mogła dawać Mu jak najwięcej dobra, szczęścia i radości, ufać Mu oraz, bym mogła o Niego dbać i troszczyć się, czyli ogółem mówiąc, abym mogła Go kochać, założyć z Nim rodzinę i spędzić z Nim całą wieczność <3 AMEN.
<3
Tylko obserwowani przez użytkownika bittersweetworld
mogą komentować na tym fotoblogu.