Nie uwierzycie! Ja też ledwo dowierzam! :D
Dostałam wreszcie płytę ze zdjęciami z wakacji, więc teraz się zacznie zamęczanie mojego photobloga hiszpańskim krajobrazem i nie tylko :D
Na dobry początek, jak w temacie - krótka historia Dusi :)
Dusia jest osobą, dzięki któej nie tylko płytę ze zdjęciami dostałam, ale jest również osobą której zawdzięczam powstanie wszystkich zdjęć z tej płyty. Gdyby nie jej determinacja, nigdy nie powstałby katalog zdjęciowy "aloha 13", nazwany tak na cześć historycznego 13 w piątek, kiedy poleciałam do Hiszpanii :)
Jak już wspomniałam, Dusia to waleczna kobietka... ale żeby mogła być waleczna musiała mieć z kim walczyć. Na 'szczęście' przeciwnik znalazł się już jednej z pierwszych nocy...
Otóż po tym jak w nocy z 14 na 15 lipca Dusia została brutalnie pokąsana przez komarzyce, przekonała się, że czasem nie można stosować zasady "jeśli przeszkadza Ci komar, wyjdź z pomieszczenia" i już kolejnej nocy wytłukła wszystkie :D
Rano obudziła się niepogryziona i szczęśliwa. Widać nie ma to jak dobre zabójstwo na dobry sen :D
Jak każdy porządny rycerz Dusia ma też swojego rumaka... :) No dobrze, ma aż dwa rumaki... :D Oba bardzo Kocha i oba są niepowtarzalne :)
Ma też faceta swojego życia, który jak każdy prawdziwy facet kobiecego życia czasami krztusi się własnym futrem lub ogląda za kulkami ze sreberka :D
A żeby historia była jeszcze bardziej udana Dusia ma też swojego księcia z bajki /niestety nie wiem czy jestem upoważniona do ukazywania również jego zdjęć, a że z książętami lepiej nie zadzierać to się nie odważę :P /.
Dla urozmaicenia swojego cudownego życia Dusia lubi sobie czasami wypić, a że jeśli już pić do porządnie, Dusia preferuje gotowanie wywarów alkoholowych w istnie czarnoksięskich kotłach :D
Najogólniej rzecz ujmując Dusia jest cholernie szczęśliwa... :)
A, że jest to nowoczesna bajka to napiszę, że wniosek z jej historii jest taki że warto czasami wszystko postawić na jedna kartę i odważyć się być szczęśliwym, bo szczęście jest, wystarczy wyciągnąć rękę :)