sama już nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. niby mnie to nie interesuje, wyjebane. z drugiej storny, no kurwa, przecież to coś znaczy, prawda? prawda? musi.
ech. niby jest wszystko w porządku, jak o tym nie myślę... chociaż im dłużej przebywam sama, tym bardziej te myśli mnie nachodzą i zaczynam się dręczyć tym wszystkim. chcę do chrzanowa, do ludzi, wyjść na piwo i blanta. żeby było normalnie.
i najwyższy czas zacząć tę jebaną szkołę. ugh.
nie płacz. jeśli przedrzesz się przez las cierpień, ujrzysz przed sobą jezioro szczęścia. nieważne, jak bardzo zabłądziłeś, zawsze jest jakieś wyjście.