zaraz zmierzam w stronę łóżka. kurwa, przejebane jest. nie wiem już kompletnie co mam robić. staram się o tym wszystkim nie myśleć, ale i tak to całe gówno uderza we mnie z prędkością światła w najmniej oczekiwanym momencie. już nawet nie mam siły płakać. po prostu siedzę i gapię się tępym wzrokiem w ekran i myślę i myślę i myślę... szkoda, że wcześniej nie był ze mnie taki myśliciel. kurwa, zjebałam sobie życie i wkurwia mnie to wszystko, bo to tylko moja wina, że nie potrafiłam ogarnąć dupy i czegoś zrobić. to tylko moja wina, niczyja inna, nie mogę zrzucić tego na nikogo innego. chociaż mogłabym powiedzieć, że to przez depresje, przez stany lękowe i ataki paniki. no ale, kurwa, to się dzieje w mojej głowie, więc muszę wziąć za to odpowiedzialność. wiem, że jestem okropna, złośliwa, cyniczna, wkurwiająca i że tylko narzekam. he. chciałabym to zmienić. kiedyś chciałam się zmienić dla Ciebie. teraz? teraz już chyba to nie ma sensu. po co? i tak mnie nie chcesz. każdy zaczyna mnie nie chcieć po pewnym czasie. prędzej czy później zostanę całkowicie sama. i wiem to. już nie przeraża mnie to tak bardzo, sama nie wiem czemu. w sumie mam teraz kilku ludzi, którzy wiem że są ze mną, ale ile wytrzymają? heh, jeśli charakter mnie eliminje po jakimś czasie, to wygląd już na wstępie. kto by chciał zadawać się z pociętą jak świnia w uboju, grubą, paskudną dziewczyną jak ja? kurwa, znów zaczynam się nad sobą użalać. ale co mam robić? nie mam nic. nic kurwa! nic nie osiągnęłam w życiu i niczego nie osiągnę. bo jestem tępą kurwą i nic mi się nie należy. nic.
idę spać. obym się obudziła w innym życiu.