oczywiście, że musiałam się pobeczeć jak małe dziecko. ugh. mam takie zasrane szczęście do lubienia postaci, które muszą zginąć... for fuck's sake. w każym bądź razie - long live the Red King.
w ogóle, cześ, jestem wilk, jestem nerdem i przechujem, bo potrafię wyrecytować egzorcyzm po łacinie, opowiedzieć o Cthulhu, streścić mitologię nordycką, przywołać demona i mogę gadać godzinami jak psychol o anime, serialach i filmach. jestem dziwna. zmywam się, idę czytać. elo.
no blood no bone no ash
MIKOTOOOOOOOOOOO.... ;_______________;