Pamiętam dzień w którym zrobiłam to zdjęcie.Była godzina 8 rano.Od domu do szkoły miałam godzinę drogi.Cieszę się że w szkole średniej którą robiłam zaocznie miałam tak wyrozumiałych nauczycieli.Byłam dobrze spóżniona ale gdy zobaczyłam jak pięknie mróz udekorował naturę tego ranka,nie mogłam się powstrzymać aby zrobić to zdjęcie(w sumie 2 minuty w te czy w te).Było to w grudniu 2017 roku.Egzaminy końcowe.Dwa miesiące wcześniej wyszłam za mąż.Nie sądziłam że za rok będę już zupełnie gdzie indziej i to nie tylko w innym mieście ale też kraju. Jak to jest wyjść za mąż kochając ale nie będąc kochanym? Lipnie.Przekonałam się o tym już w Styczniu a w Sierpniu wróciłam do domu rodzinnego który okazał się dla mnie bardziej obcy niż mój "mąż".Te małżeństwo pociągnęło za sobą spore konsekwencję.Począwszy od długów które musiałam jakoś przeżyć a nie były moimi a skończywszy na wizycie u psychiatry i łykaniu silnych lekarstw.Myślałam że zawsze mam oparcie w rodzinie,że jak wrócę do mamy to ona powie że nic się nie stało i że pomoże mi stanąć na nogi.Pracowałam.Miałam pieniądze.Potrzebowałam tylko dobrego słowa.Zabrakło go.Mame bardziej obchodziło to co ludzie powiedzą niż to że jej dziecko gaśnie. Całe szczęście jest jeszcze w moim świecie Anioł którego nazywam babcią.Ona wzięła mnie pod swoje skrzydła kiedy byłam bezbronna jak dziecko.Kiedy trzeba było wlać we mnie nadzieję.Kiedy trzeba było podać mi jedzenie ponieważ leki zadziałały zbyt mocno.Kiedy trzeba było pogadać o wszystkim i o niczym,Kiedy przez napady paniki nie mogłam wyjść z domu.Kiedy prowadzała mnie jak małe,bezbronne szczenię.Nie było wtedy obok mnie mamy.Której tak bardzo potrzebowałam.Nie zapomnę momentu kiedy tata zapytał kobietę która mnie urodziła "za co Ty ją tak nienawidzisz?".No właśnie,za co.Nie chciałam wtedy żyć ale byłam na tyle słaba że sama bym się nie zabiła.Codziennie błagałam o śmierć.Nie przyszła...Widocznie była gdzie indziej i nie zdążyła do mnie bo po kilku tygodniach mój anioł znalazł we mnie siłę do walki. Zaczełam terapie.Nie mogę powiedzieć że miałam jakiś problem w kontaktach z moim ex mężem.Nie miałam i nie mam.Potrafimy się dogadać po ludzku.Bez kopania pod sobą dołków.W Grudniu 2018 roku doszłam do siebie.Zaczełam pracę a przede wszystkim w moim życiu pojawił się kolejny anioł.Pablo.Nie sądziłam że wolno mi mieć przy sobie kogoś kto mnie kocha i chce dla mnie dobrze,chociaż jak każdy z nas ma parę wad które giną w świetle jego dobrego serca,czułego uścisku i wzroku za którym skoczyłabym w ogień. Po kilku miesiącach w rodzinnym mieście powiedziałam Pablo że nie chce mieszkać w Polsce.Że chce do niemiec.Rzucił dla mnie dobrze płatną pracę.Spakował się i oto jesteśmy tu.Wśród czarno-czerwono-żółtego koloru. Wystarczyła jedna decyzja aby życie zaczęło się układać.Wystarczyło odejść i dać żyć.Sobie i jemu.Wystarczyło się rozejrzeć aby znaleźć wśród ludzi złote serca.Aby mieć przyjaciół wartych każdych pieniędzy.Aby zacząć nową historię i odciąć się od tego co toksyczne. Ja jestem Bianka.Witam w moim świecie :)