W nocy zmarł ktoś kto nigdy nie bał się wyrażać własnego zdania. Obrywało mu się w różny sposób - kiedyś więzienie, później już tylko złośliwości i bluzgi za plecami. Czasami walił prosto między oczy, ale zawsze wiedział o czym i dlaczego to mówi. Ale wiedział kiedy trzeba nagrodzić, pochwalić, pojechać po ambicji, porozmawiać tak po ludzku, prywatnie. Odeszła osoba, która wiele osiągnęła, wielu się przysłużyła. Człowiek, o którym absolutnie nie da się powiedzieć "kryształ". Bo miał też swoje wady, po prostu był człowiekiem z krwi i kości. Żył... po prostu żył. Panie Wojtku - czapki z głów, gdziekolwiek Pan teraz jest...
Trudne charaktery się kocha lub nienawidzi. Chciałam napisać coś jeszcze, ale chyba nie jestem w stanie. I jak patrzę w te niebieskie oczy to mam nadzieję, że moje dziecko będzie miało taki właśnie charakter, trudny i zadziorny, ale swój. Że będzie "jakaś".