Dobra nie bede sie tu srać z podsumowaniem roku
Ogólnie można rzec iż ten rok , i to dziesięciolecie można było kwalifikować do udanych
Lecz sądzę , ze jakikolwiek osobnik na zacnym portalu jakim jest photoblog.pl puentuje historię i dzieje tegóż tutaj roku
Lecz ja ,obecna tutaj Krystyna podejmuję sie wyzwania skwitowania całego dziesięciolecia jakie mnie minęło
Zacznijmy od podstawówki:
Pierwsza klasa. Dzieci które się wiecznie kłóciły kto kogo i za co nie lubi i Pani Majorek która cały ten burdel ogarniała. Za to jej przeogromnie dziękuje , za te wszystkie występy , za wyjazdy, za niekoniecznie fajne konkursy śląskie(chociaż jak teraz to wspominam to bym do tego jeszcze raz wróciła) i za wyciąganie z nas wszystkich możliwych sił, bo wiedziała na co nas stać. Chwała jej za to i dziękuje.
Przerwy oczywiście były totalnym rozgardiaszem, jak to dzieci główną zabawą było chowanego, najlepsze gra z dzieciństwa zaraz po masz go. Szczególną atrakcją w lecie były chołdy z ziemi na które non stop wspinaliśmy się i zjeżdżaliśmy z nich. Potem nam je usunęli :(
Pani Jochemczyk chce pogratulować wytzrymania z nami, nie raz chciała sie odwoływac do dyrektora o zmiane klasy. Wtedy to była właśnie najgorszy okres w podstawówce, obgadywanie , spiskowanie obmawianie i ciągłe ciąąąąąąąąąągłe obrażanie sie na siebie
Koniec 6 klasy kolejny etap za nami. Nie za specjalnie wtedy za nimi tęskniłam. teraz bym tam wróciła i znowu pobawiła się w ,,berek przykucanka"; ,,dupniak" czy ,,chowanego"' .
Pomimo tych właśnie incydentów z lubieniem sie czy nie, miło wspominam tą szkołe
Teraz Gimnazjum:
Strach ,strach ,strach. Jeden wielki strach. Otaczają cie jakieś niewiadomo jakie ludzie . Później tak jakby ktoś pierdolnął cie w tył głowy, zamroczenie ,co ja tu robie! Pamiętam jak zmieniały mi sie style ubierania, o fryzurach już nie wspomnę, do tego całkiem inne oceny i inni nauczyciele, nie tacy lajtowi. W klasie ... każdy jakby sie z kims skumał...nie miałąm sie czasami nawet do kogoś odezwać... bywa lecz to jeszcze nie była ta klasa z III roku, wcale wtedy nie byliśmy zgrani .II i III klasa zaczęliśmy sie bardziej integrować. Wygrywaliśmy konkursy. Było spoko. Oczywiście z dogadywaniem sie w sprawie wycieczek nic sie nie zmieniło. Poznałam wtedy wielu fajnych ludzi z co im dziękuje naprawde. Koniec III , smutek. Smutek z powodu rozstawania się z nimi. Każdy każdego znał wiedzieliśmy o sobie wszystko ,taka jakby mała rodzina. Wiadomo, każdy każdego czasami poobgadywał i zwyzywał od kurew i popierdoleńców. Ale gdy przyszło co do czego to potrafiliśmy sie zmobilizować i działać wspólnie a nie osobno.
I ostatni etap , w sumi dopiero początek - Liceum:
Teraz juz nie strach. Teraz to była nerwica. Nerwica z dojazdami ,z ocenami z, babcią i zioło. Ale np. takiego woku to w życiu bym z wami na nic innego nie zamieniła. Czasami tak nam odpierdala na lekcjach ze to jest istna poezja. Dzięki wam za ten semestr, jeszcze nas czeka takich 5 ;D mam nadzieje ze też udanych. Poznałam też mase ludzi. Fajnych czy nie fajnych ,nie zastanawiałam się nad tym. Grunt że są jacyś do których można się odezwać.
Tą krótką notką kończę te minione 10 lat , z poczuciem spełnienia siebie i z nadzieja na kolejne następnych 10 lat .
A teraz tekst którym kończę ten rok ,wzięty z filmu ,, Galerianki"
,,dawno jej nikt nie wyruchał co mnie nie dziwi ,bo jak sie ma taką mordę to jest oczywiste wręcz"
:D