Chciałabym się tam znowu znaleźć. Poczuć "inność" tego miejsca. Bez żadnych paradoksów. Bez uśmiechów. Tylko smutek, a tak niedorzeczny.
Parabola świata.
Taak. Ja w mundurze. W barwach niewidocznych, a rzecz jasna- czerwonych, zuchowych. Łiii. Li i jedynie.
Trudno cokolwiek napisać, gdy pisać nie umiem, nie, nie.
-Bzytko.
-A płi.
Kocham was.