muzyka.

Zauważyliście to co ja? A mianowicie, jest jedna rzecz, która otacza nas mimo że my jej nie wyczuwamy. Wiecie co to? Muzyka. Tak, towarzyszy nam cały czas. Cały. Od narodzin. Kiedy się rodzimy, śpiewane są nam kołysanki. Potem pierwsze zabawki, które przy uderzeniu o ziemię zaczyna śpiewać, a takie małe dziecko patrzy uśmiechnięte, ukazując jeszcze buźkę bez ząbków. Potem idziemy do przedszkola, gdzie tańczymy w kółeczku i śpiewamy. Jest szkoła, gdzie jest lekcja muzyki, gdzie są akademie. Z czasem zaczynamy słuchać muzyki w słuchawkach i nucimy czasem nawet nieświadomie. Muzyka jest wszędzie - w domu, na ulicy (np. gdy śpiewam ja i moje kumpele), w kościele, w szkole, w sklepie. Nie obejdzie się nigdzie. Jest częścią naszego życia, odzwierciedla je. Słuchamy muzyki przygnębiającej, gdy sami sie tak czujemy. Wesołej gdy czujemy euforię. O miłości, o roztsaniach, o życiu, śmierci, świętach czy po prostu o niczym. Ale towarzyszy nam wiernie. W czasie wesela, gdy sami śpiewamy dziecku jakąś pioseneczkę. Aż w końcu dochodzimy do śmierci. Nawet po odwiedzinach kostuchy, na pogrzebie jest poczet żałobny. Choć przygnębia, taak moi drodzy. Jest nawet wtedy...