To jest zły rok, to są złe ferie, to jest zły czas, to jestem zła ja...
Miłość to chłam, przeliczana na ilość ran.
Ran, które mam ja i które zadam.
Popełniłam tyle błędów i złych wyborów, że już nie mam sił się z tego rozliczać. Pustka, otchłań i próżnia, która się w tę otchłań zapada... Człowiek bywa szczęśliwy, tylko czasami. Szkoda, że nigdy nie doceniłam tego, co miałam. Żałuję tego, że straciłam tyle czasu oraz tego, że nadal go tracę. Wszyscy gdzieś pędzą, do czegoś dążą. Ja jeszcze nie. Jeszcze nie wiem, gdzie iść. Z kim i dlaczego... Więc po prostu poczekam. Tak. Niech ktoś przyjdzie tutaj i weźmie mnie za rękę. I poprowadzi. Do marzeń... których już nie mam.