O ludzie. Źle się dzieje. Powinnam zająć się przede wszystkim nauką. Tyle że nie mogę się skupić. Nie mam sił się uczyć. Zaraz zabiorę się do tych lekcji, tylko słów kilka....
Od razu proszę MOICH ZNAJOMYCH żeby udawali, że tego nie czytali, bądź wogóle nie czytali... Chciałabym zostać z moimi myślami sama. Co innego rozmawiaćz ludźmi, których nie znasz, co innego z bliskimi tobie... Nie potrafiłabym wam potem spojrzeć w oczy, po prostu.
Uważajcie ludzie. Związek, który na początku wydawał się wam niezbyt ważny, może stać się dużo bardziej wciągający niż myśleliście. To nie miało być na serio. Leciutko podchodziłam do sprawy. I nawet nie zdążyłam zauważyć kiedy to wszystko mnie osaczyło. On. Zwłaszcza na odległość. Nie chciałabym już więcej udawać, że jest dobrze, bo dobrze nie jest. Przy znajomych wszystko wydaje się takie proste. Zapomina się o troskach, chce się po prostu świetnie bawić. I tak jest. Bawię się niesamowicie. Wracam do domu i dzieje się to samo. Ciężko jest mi pozytywnie myśleć. Brakuje mi jego tutaj. Dokładnie. Tak mnie wciągnęło. Chciałabym sobie z tym wszystkim poradzić. Tyle że potrzebuję chociażby trochę jego zainteresowania. Jego. Pewnie zwariowałam. Najprawdopodobniej.
On najprawdopodobniej ma mnie w dupie. Już nie pisze. Nie interesuje się. Jego już nie ma. DLA MNIE. Oczywiście myśli, iż ja nie widzę co on robi. Głupia nie jestem. A wyrzutów mu nie zrobię bo pomyśli sobie żem wariatka, a co. On już mnie nie kocha. Ohoho. Już na żadne kocham cię nie odpisuje. Odpisuje. Czasami. Że podobno też kocha. Od 23.30 do 0.25 płakałam. Mam mieszane uczucia.
Chciałam go zostawić. Ale nie potrafię.
Kłamał. Przedstawił mi swoje dwie koleżanki jako kuzynki. Nie wiem ile w tym prawdy ale powoli wychodzi na jaw że to gówno prawda. Jestem cholernie zazdrosna. Widzę, że z nimi pisze kocham cię, skarbie... Nie mogę tego znieść. Wkurzyłabym się i powiedziałabym mu dosadnie. Albo ja jestem skarbem, albo one. Ale to dziecinne. Nie mam prawa mu zabraniać znajomości z innymi. Wkurza mnie. Zachowuje się jak męska szmata. Wybaczcie.
O, O WIEM CO ZROBIĘ. Sprawdzę jego cierpliwość. Zobaczę kiedy do mnie napisze. Pierwszy. A ja nie będę odpisywać. Zobaczymy co z tej sytuacji wyniknie. Może kiedy oczka mu się otworzą to zobaczy, kim jestem i ile mogę znaczyć. Może wreszcie doceni to co ma.
Ja już nie chcę łez. Nie zamierzam więcej płakać. No way...