Wczoraj dostałam napadu. jestem na siebie wściekła. Przytyłam. Nie chce mówić ile.. liczy się to, że na wadze znowu za dużo.
Nie dam się teraz. Zero podjadania. Zero napadów. Będę mogła jeść tylko przez 8h, a 16h będzie na regeneracje i trawienie. I jem w małych porcjach.. garstkowych.
Ćwiczenia mam za sobą, bo ćwicze na czczo przed śniadaniem, ale pewnie jakaś aktywność jeszcze wpadnie. Co ja mówie. Musi wpaść! Do września coraz mniej czasu.. Muszę się sprężać!
NIE MA ŻE BOLI.