no cóż. zakładam fotobloga. pomoże mi, co nie?
mogę tu o wszystkim poopowiadac bez obawy, że ktoś odkryje moja prawdziwą tożsamosc.
nie bede wszystkiego dusic w sobie. to niezdrowe.
no i odchudam się też, nie?
dziś rano ważyłam 65,4 a w piątek 66,6. to nie jest źle.
uważam, że jeśli schudnę wszystko w życiu będzie łatwiejsze.
zdobywanie chłopaka, kupowanie ciuchów, nawiązywanie nowych znajomości etc.
nie trzymam jakiejś specjalnej diety. dziś na śniadanie zjadłam serek serduszko (315g) z otrębami.
na obiad mam coś tłustego - jak to co niedzielę. pewnie poszperam trochę i zostawię.
a co wieczorami? czasami dopada mnie głód. czasami uda mi sie go przezywciężyc a czasami nie.
albo piję duuużo wody, albo robie sobie kanapkę. ale obowiązkowo z jakimś serkiem i bez masła.
myslę też, że jestem aktywna fizycznie. na wf daje z siebie 100%.
no i w poniedziałki, wtorki i czwartki mam treningi. co trenuję? MMA ; )
może to toche dziwne, ale męcze się tam jak nigdzie indziej.
no i umiem sie też obronic oraz przywalic komuś jeśli jest to potrzebne.
co prawda mam też problem z chłopakiem. dajmy mu Harry na imię.
otóż chyba mocno się w nim zauroczyłam...
ale nie jest najlepiej. w środę "zabawiał się" za mną, a piątek już "oficjalnie" ma dziewczynę...
zastanawiam się w czym ona może byc lepsza odemnie? nie wiem.
może mu "daje" co na XXI wiek jest bardzo prawdopodobne.
Harry też jest jednym z powodów dla których chce schudnąc.
jest w nim cos takiego... jak przypominam sobie jego szeroki usmiech sama się uśmiecham.
nawet gdy płaczę właśnie. i to właśnie przez niego.
no ale zobaczymy co z tego będzie. miejmy nadzieję, że wszystko się ułoży.
jak narazie dziś idę na spacer z takim jednym adamem.
podobam się chłopakowi, to czemu nie mam mu sprawic tej przyjemności i nie spotkac się z nim.
to by było chyba na tyle. może odezwe się wieczorem, jak będzie o czym pisac.
TRZYMAJCIE SIĘ I CHUDNIJCIE KOCHANE.