Chyba pierwszy raz bawiliśmy się klockami. Przynajmniej ja nie pamiętam żebyś się tak ładnie nimi bawiła. Do tej pory w ogóle Cię nie interesowały (no może poza wyrzucaniem ich z pojemnika ;-)) A dziś chyba z godzinę przy nich siedziałyśmy. Były zamki, domki, wieże oczywiście, nawet pociągi. Na zdjęciu pozostałości po dziedzińcu, w którym były domki ze ścieżkami. Ale pociągi były najlepsze. A "mały pociąg" to mówiłaś przy tym bez przerwy (czasami tak masz, że jak się uczepisz jednego wyrazu czy zwrotu mówisz go bez końca.. aż się tego słuchać nie da tyle razy)
Chyba się ośmielę powiedzieć, że chyba Ci przechodzi, ale tak do końca jeszcze nie. Dziś już mniej kaszlałaś, katar też jakby mniejszy. Ostatnio tato był u lekarza po leki na alergię, a dostał antybiotyk :-( Masakra jakaś. Nic tylko te antybiotyki i antybiotyki. Jakby innych lekarstw nie było. Nie podaje Ci go, bo uważam że nie jesteś na tyle chora żeby go zażywać. Dostajesz syrop z cytryny, cebuli, miodu gryczanego i ligowego., łykasz też syrop na kaszel. Mam nadzieję że przejdzie i w poniedziałek Pójdziesz do dzieci (już kilka razy o nich wspominałaś, cieszy mnie to ogromnie, bo może rozstania odbędą się bez płaczu).
n
Nowy śmieszny wyraz, który wyłapałam fonetycznie to "tataron" czyli... zgadniesz? Nie wiesz? Nie możliwe! Oczywiście chodzi o makaron :-D Ciumek zżabko kochana :-*
Ach, powiem Ci jeszcze jedną ważną rzecz. Nie jesz już mleka z butli na kolację. Obyło się bez problemu o dziwo :-) Wczoraj tylko sobie przypomniałas, że chcesz "mecho", ale nie dostałaś i płaczu nie było. A butla odstawiona juz prawie dwa tygodnie temu :-D