To byla twoja talia... Chujowe rozdanie.
Ukladales mozolnie domek z kart. Karta po karcie, pietro po pietrze.
Byles z siebie taki dumny, a wierza rosla i rosla.
Ze wschodu zawial wiatr.
Zimny, tajemniczy - przyniusl ze soba niepokuj, smutek i zmeczenie.
A ja mu pomoglem, uderzylem w kate na samym dole i wszystko co twoje runelo.
Ty plakales ja klaskalem, stwierdziles ze odchodzisz, a ja spakowalem ci walizki.
A talie zebralem i ulozylem karty po swojemu.
Z dama na samym poczatku, tak jak powinna wygladac moja talia.
A tobie zostala tylko walizka...
W zyciu jak na wojnie. Tu pierdolnie, tam pierdolnie.
Zraniles osobe dla mnie wazna, wiec placisz za to dwukrotnie.
Moze to cie nauczy, ze klamstwo nie poplaca.