Dzisiaj zlamalem sie totalnie. Cos mna targa, nie umiem sie okreslic.
Warki, syki, grzmoty, bijatyki, haos i anarchia... W glowie makabra, mysli, szepty, krzyki, afery, antychryst...
Uciekam, znikam, odcinam sie, nic wiecej nie chce, oprucz spokoju.
Uciekam do oazy ciszy, gdzie powietrze ma slodki smak.
Oazy gdzie ludzie maja inny wyraz twarzy.
Ojczyzno! Nadodze!
Bo czasami trzeba pokazac ludziom pupe i krzyknac zeby cie cmokneli.