Popatrz tu! tu idzie ona...
Ta wyczekana, wyszukana, wyśniona.
No spójrz! Nie działa magnetyzm?
Gdzie serce twoje dla tej kobiety?
Na drodze gwar...
Lecz w spojrzeniach cisza.
Co wywróżę z ran,
o których nikt nie słyszał?
Pozwoliłam powiekom...
Pozwalam... Spójrz! Tu idzie!
A strumyk stał się rzeką,
nieme w nim wasze odbicie.
A wiesz co zobaczyłam w tych oczach?
Samą nadzieję! Wybacz... Musiałam!
Ten widok powróci w kolejnych nocach..
Co miałam rzec? Że nie poznałam?
No spójrz tylko! Już widzisz...
Już biegniesz, patrzysz, już jesteś.
Lecz nikt wokół nie miał nici,
by zszyć między wami powietrze.
A jedno zielone spojrzenie
dławiło się twoim jestestwem.
A przecież nie nastało ukojenie..
Wiesz, że to było podłym morderstwem?
Na mnie nie patrz... Tam idzie ona...
Ta jedyna, wspominana, wymarzona.
Tu nie patrz... Na lekkie skinienie.
To była zgoda na jedno tylko spojrzenie.