Dawno, dawno temu...za górami, dolinami oraz paroma rzekami.. Żyła sobie dziewczynka o imieniu Aurora.
Była bardzo pogodną, nieśmiałą, lecz za razem odważną osóbką.
Mimo przeciwności losów.-jak taka, że w wieku dwóch lat zmarła jej mama, no i tata którego nie znała... i pewnie nigdy nie pozna.
Pewnego razu, w swoje 15-ste urodziny postanowia wybrać się w podróż życia. Spakowała rzeczy, które myślała że będą jej najbardziej potrzebniejsze.. Jak pisała w swoim pamiętniku:
'..Nie wahałam się za długo nad tym czy wyruszyć z tego miasta.W podróż w nieznane. Droga jest ciężka.. długa i męcząca. Lecz dam radę! Nie poddam się od razu. Może spotka mnie jakaś mała nagroda za to że się nie poddawałam.? Może, kto wie? W końcu jak dałam rade przejść drogę w słońcu, jak i w deszczu.. Te noce spędzone pod gołym niebem na łace, jak i robiąc 'domek' na drzewie...
Jak tak leżałam na łące, i patrzyłam na gwiazdy migoczące.. i na księżyc, który się do mnie uśmiechał xD On nie był jeszcze w całej okazałości pokazany, dlatego takie można było mieć wrażenie. Oo. właśnie przeleciła spadająca gwiazda. Czy pomyślałam życzenie? No jasne. Życznie -przeważnie to same. Lecz nawet tutaj nie zdradze go... To bd taka MOJA słodka tajemnica....'
ciąg dalszy następi...
kiedyś może i nastąpi:PP
taka tam nie wiem co mnie wzieło xDD
ale tak jakos pod koniec straciłam WENE, sens tego..
więc w tym momęcie zakańczam.
Kocham!