Siedzę, patrzę do przodu. Czy to może oznaczać w przyszłość? Czy staram się zaglądać przez niedomknięte drzwi? Nie sądze. Boję się. Tego co będzie. Bardziej bezpieczne wydaje mi się to co jest tutaj i teraz. Znajome myśli. Wypadałoby iść do przodu, ale ja żyję przeszłością, rzadziej teraźniejszością. Wolę chować w sobie to co było niż szukać czegoś nowego. Boję się, że nie dam rady, że się poddam. Że będzie tak jak zwykle. Ciągłe pakowanie się w tarapaty. Zmieniam chyba tylko kolor pomadki na ustach. Chowam się w sobie, coraz bardziej, coraz głębiej. Nie pozwalam nikomu podejść. Gryze. Wiem, że nie mogę sobie na to pozwolić. Wiem. Odgrodziłam się niewidzialnym murem. Zamknełam się w klatce. Całe szczęście, że jest kilka tych osób, które pokazują mi, że warto wierzyć, że warto żyć. Jest kilka osób, które potrafią wywołać na mojej twarzy uśmiech. Jest tych kilka jednostek, dzięki którym nadal wierzę w ludzi.
a Ty przyjdź, przytul mnie, obejmij. Pocałuj. Stęskniłam się za Twoją dłonią na moim udzie
[Niech ktoś zaprosi mnie na kawe, wysłucha a potem przytuli nie mówiąć nic...]