Nie wiem, jak długo można jeszcze przepraszać. Nie mam pojęcia.
Dogadałam się z Areczkiem, całkiem fajnie mi się z nim gada. Inaczej niż na codzień.
Jest mi bez niej źle >.< To znaczy, nigdy nie spędzałyśmy ze sobą jakoś szczególnie dużo czasu czy coś, wpadała do mnie raz na "ruski rok", ja do niej też, ale to starczyło.
Uniosłam się emocjami, a na nią nie wolno krzyczeć. Wiem o tym, na codzień zwracam się do niej spokojnie, ale wtedy mnie poniosło, po prostu. Każdemu się zdarza. To był ostatni raz, wiem o tym, bo uczę się na błędach.
Jeśli prośby nie podziałają, to pójdę i skopię jej ten szczuplutki tyłek.
W życiu nie myślałam, że można się do kogoś tak szybko przyzwyczaić. Ktoś sobie jest i jest i nagle go nie ma, wkurwiające jak cholera.
Głupia cipa ze mnie.
Przy okazji, zdjęcie z Lubniewic. Ptaszek sobie na pomoście siedział, to zrobiłam mu kilka zdjęć.
Inni zdjęcia: Ja cooooooone:* coooooooneZ Klusią:* coooooooneJa coooooooneJa cooooooone:* cooooooone;) cooooooone;) coooooooneJa cooooooone:* cooooooone