nosze w sobie ogromny ciężar...coraz bardziej mnie on przygniata:(mimo ze sie usmiecham,spotykam sie ze znajomymi,chlopakiem i rodzina ten ciezar przygniata mnie coraz bardziej...czasami chcialabym sie komus wyzalic,wyrzucic te wszystkie glupie mysli,slowa i czyny lub po prostu wyplakac sie komus w rekaw i posiedziec w milczeniu...z tym kims...zeby po prostu ten ktos byl...nic nie mowil...zeby po prostu byl przy mnie...ale nie ma takiego kogos...kazdy jest zabiegany,kazdy ma swoje problemy,zmartwienia...chory jest ten swiat i chorzy są na nim ludzie....
najblizsi nie pozwalaja mi plakac-przez to zamykaja mi usta bo moj ciezar jest tak ogromny ze nie umiem tego inaczej wyrazic:(