Oj, to były czasy.
Szlag ją trafiał, gdy wylatywała z samolotu. I światło w łazience miała.
Planowała w przyszłości zostać dilerem konwalii, jakkolwiek telepiąca się noga oraz brak umiejętności matematycznych ("4 razy 8? 48!") sprawiły, że postawiła na karierę Rasta z ciasta, niczym Bobu Marlej. Nie trudno również zapomnieć, że nie uważała na lekcjach polskiego z powodu padającego śniegu. Być może jej aspołeczne zachowania wynikały z wczesnodziecięcego przekonania, że ludzie rosną wysocy aż do nieba (to prawdopodobnie schorzenie genetyczne, bowiem jej matka twierdziła, że ludzie którym zrobi się zdjęcie znikają). Cierpiała również na żółwiofobię, którą prowokowały kolczyki koleżanki z klasy. Nie miała respektu dla władzy ("Gnój faraon!"), przejawiała bikiniarskie skłonności ("Fajnie mieć fajne skarpetki!"). Lecz potrafiła tworzyć również piękne, poetyckie, niczym nieskrępowane porównania ("Ale blady... Blady jak słoik marmolady!") i chcąc uniknąć niewygodnych konwersacji, błyskotliwie przeskakiwała z tematu na temat ("Ty mu się podobasz, on ci się podoba... Boże! Jakie ja mam brudne ściany!"). Wykazywała także skłonność, do dzielenia słów na sylaby, choć nie zawsze jej to wychodziło ("Ramzesie-esie-esemesie").
Jeśli chodzi o mnie, to przewiduję jej karierę szpiega w CBA, gdyż rozszyfrowała nurtującą pokolenia zagadkę istnienia lampki w lodówce ("żeby kontrolować, co ogórek robi z pomidorem. By kontrolować zaloty w lodówce").
~~
Bee (Notka speszjal for Wróbello :* Low ju!)
P.S.
Na przyszłość: zawczasu mi przypomnijcie, żebym to ja zostawiła faceta następnym razem.