Wczoraj miałem nie wychodzić z domu i zrobić sobie tak zwany Lazy Day ;). Jednak po południu doszedłem do wniosku, że mam mega ochotę pójść na siłkę, na której nie byłem od dawien dawna... Wychodząc z niej odebrałem telefon od kumpla i poszedłem do niego na takie mini party :D Nie ma to jak drineczki, dobra muzyka i całkowity chilloucik :P I tak do 4 nad ranem xD Musiałem wstać o 7:30. Miałem problem z zaśnięciem, więc dzisiaj działam trochę jak zombie. Pratkycznie bez snu, lecę na energetykach .. Zaraz chyba się walnę w kimę, bo odpływam ;) Pozdro!