Tam, ciepły wiatr swoim szeptem osuszy Ci łzy
i zaprowadzi nad przepaść, nad którą ktoś rozwiesił dzwon.
Sznury ptaków przelatujące w tym miejscu drganiem skrzydeł
uruchomią ciszę, ta odbita echem i pomieszana z ptasim jazgotem
przyklei do siebie puch i dopiero wtedy serce poczuje dotyk.
Ale dzwon, on będzie nieporuszony i cichy.
Nadleci świszczący wiatr, ale muzyki też nie będzie.
Spojrzysz na jeziora.
Zawołasz wodę by zaszumiała, małą falę, by uwolniła z wody powietrze.
Natychmiast serce mocnym biciem złapie drganie.
Westchnieniem poruszą się chmury i przepychać będą bielą i błękitem.
Wstanie świt, a słońce rozciągnie swoje struny i strzeli jak z biczy.
Zakołysze się dzwon i wtedy szybko przywołaj myśli, niech uczepią się jedna drugiej,niech wspinają się szybko w kierunku nieba.
Wtedy zabrzmi muzyka ...
To co boli, uczy najbardziej.