Pierwsze razy.
Nie pisze o tych całkiem oczywistych, pamiętanych do końca życia. Pocałunki, zbliżenia.
Mam na myśli raczej te błahe, które przynosi nam codzienność.
Choćby nawet dzień w którym pierwszy raz zobaczył mnie w dresie, albo z mopem w ręce. Jak pierwszy raz myłam jego kubek, pierwszy uśmiech, złość i awantura :)
Wszystko to jest magiczne, wciąż świeże mimo upływu kolejnych miesięcy razem.
Zapomniałam o jednej bardzo ważnej rzeczy. Marzenia tak jak potrzeby są odnawialne i po zrealizwaniu pojawiają się nowe. Dziś marzę tylko o jednym, chociaż w kolejce pragnień jest wiele. Żyję różnież dla Niego.
Wiele do przeżycia. Boże daj mi proszę jeszcze wiele tak pięknych dni.