Postanowiłam raz zrobić coś jak wszyscy, którzy myślą, że są oryginalni i postawiłam na Wyspie Młyńskiej takiego oto penisa, jakiego macie na zdjęciu. A na zdjęciu owym, moja zakazana twarz jest mistrzem drugiego planu. Budowa nastąpiła w dniu zamarznięcia Nokii (tak? to jest Nokia?) na śmierć, jeżdżenia po mieście z Malwinką na niewidzialnych koniach z Monty Pythona i uciekaniem na nich przed Tatarami. Ogólnie, mamy plan - wyłapiemy cały śnieg lecący z nieba i zawładniemy światem. Ale najpierw skołujemy numer od ochroniarza z Almy. To wyzwanie dla prawdziwych mężczyzn, ouje.
Ekhm, tak jak niedzielna impreza zapowiadała się jako stypa, tak skończyła się biciem szklanek, kieliszków, motywowaniem Toma do wyjebania didżejowi, fotografowaniem się z kim popadnie i na samym końcu obsmarowywaniem się wzajemnie tortem. Zawsze, ale to zawsze chciałam komuś wyładować ciastem w twarz i w końcu moje marzenie się spełniło! Szkoda tylko kieliszków. I, że nie zdecydowałam się zostać dłużej... ale przynajmniej sama nie szłam, a właściwie się ślizgałam, tylko z Kłż. A się wzięłam, ładnie wcięłam. Cud, że w ogóle spod jej bloku sama do domu doszłam.
Posiadówka z wtorku na dzisiaj jak najbardziej udana, a szczególnie udało mi się rozkręcić humor Misi, którą zmusiłam do nagrania mi fałszywego połączenia. Motyw z "Ewa?! NO GDZIE TY SIĘ, KURWA, PODZIEWASZ?!!" został zastąpiony przez misiowe "heeej" godne prawdziwej seks-linii, po którym następuje seria szaleńczego rechotu i "M... Mmmm... Mmmmmoże być!!!". O, i wreszcie wiem na własnej skórze, czym są hermetyczne żarty - ta historia śmieszy tylko nas.
Udało mi się przemyśleć parę spraw i dojść do swoistego konsensusu z samą sobą. Z jednej strony czuję ogromną ulgę, ale z drugiej ciągle powiększającą się pustkę. Są rzeczy, których nie można zapomnieć, które nawiedzają cię w snach, ciążą na tobie jak fatum, którymi jesteś napiętnowany. Przez które budzisz się w nocy z krzykiem lub płaczem. Prześladujące do końca życia.
Ciągnące się jak odór krwi za mordercą. I nie, nie ma dla nich rozgrzeszenia.
Ale staram się, staram się nie zwariować i skupiać na tym, co jak na razie przynosi ulgę. I suszyć wspomnienia. Nie zapomnieć, bo mam obowiązek pamiętać. Pamięć to swoista pokuta.
Ale żeby kiedyś, chociaż jedną noc przespać spokojnie.
"I dużo wie, kto pojął, że szczęście to garść pełna wody."
Dzięki, Koral.
Ach. No i wszystkim kotom w Dniu Kota wszystkiego najlepszego!
Użytkownik awesomelou
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.