scena I
Kładziesz zmiętą kartkę na moich kolanach. Patrzysz oczami małego dziecka, pełnymi niesłusznej nadziei.
Odkładam kartkę na zakurzoną półkę. Po chwili zastanowienia wsadzam do przypadkowo wybranej książki. Patrzysz. Patrzysz w milczeniu.
Nagle przerywa nam mucha, która bezceremonialnie niszczy naszą intymną ciszę. Miota się między Tobą i moim odbiciem w Twoich oczach. Gdy znika, cisza zaczyna uporczywie dzwonić.
Jedyny zapach jaki czuję, to ten Twoich warg. Wciąż patrzysz z nadzieją.
Wstaję i nerwowo przechodzę przez pokój, obserwuję każdy Twój ruch, choć mało ich. Nagle rzucam się desperacko do Twych kolan i obejmuję je ze wszystkich sił. Wyciągasz wymięte dłonie z kieszeni i wplatasz mi je we włosy. Takie to banalne.
scena II
Po chwili znajdujemy się w innym mieście. Miejsce jest nieistotne. Gra araczej szumi muzyka gdzieś daleko. Masz na sobie tą samą bluzę, co kiedyś. Tą z dziurą na rękawie. I znów na mnie patrzysz. Tym razem się uśmiechasz. Znam dobrze ten uśmiech, więc odpowiadam tak samo. Zapach, który lubię - zbliża się niebezpiecznie. Łaskocze w środku i dobrze o tym wiesz. Zbliżasz go jednak umyślnie. Oddaję się w pełni Twoim ustom.
scena III
Knajpa. Gwar pijanych już ludzi. Śmiech, śpiew. Siedzisz naprzeciw mnie, jak dawniej. Widzę ten uśmiech, po czym lądujemy razem w toalecie. Nieinaczej.
Przepraszam, dzisiaj bardzo onirycznie.