zdjęcie zrobione ponad roku temu kiedy miałam piekne blond włosy i wygladałam jak roszpunka
boże ta szkoła to jest taki koszmar. nie nawidzę jej i każdego ranka jest mi nie dobrze na samą myśl, że muszę użerać się ze sztucznym uśmiechem nauczycieli, którzy na każdym kroku chcą mnie udupić. czasami wydaje mi sie jakbym stała pod ścianą przez osiem godzin i tylko co godiznę zmieniałby się zamachowiec który próbuje pierdolnąć mi kulką w skroń, a ja spierdalam jak żyd
oprócz tego na każdej lekcji musze zmagać się z przejawami pseudo inteligencji moich kolezanek, które nie mają pojęcia o czym mówią, za to znają dokładną stronę na której znajduję się wybrany temat, umieją z francuskim akcentem mowić kocham Cie i są idealne. wszystkie oczywiście placza, ze nei zdadzą chociaz ich oceny są lepsze niż moje z czasow kiedy moje zycie bylo normalne i byłam szczesliwa
i do tego jeszcze ta cała brudna, śmierdząca bekiem akcja, o której jak myślę to robi mi się nie dobrze. nie rozumiem czemu chłopcy są tacy obludni, czemu nei wiedzą co robią, czemu popisują się z butelką ciemnego piasta, a pozniej przepraszaja za chamstwo
czemu zachowują się jak rasowy armando po czym chowają głowę w piasek.
boże, czasami czuję się jak taka mała dziewczynka która co jakiś czas widzi na wystawie w sklepie jakąś łądną lalkę, lalka mowi " weź, mnie weź" a jak dziewczynka wystawia reke by ją wziąć to lalka znika, chociaz raz nawet druga dziewczynka, która swego czasu oddala ją na sklepową polke stwierdziła, że w sumei jest nawet fajna i znów ją wzieła do domu. i tak jest też w tym przypadku. boże, co ja pieprze, tak jest zawsze. gadam gówno
jestem zmeczona tym, przepisuje sie do lo 9 jesli mnei zechcą
nie będę w 13
bo
nie.