z czasów słońca, zapachu świeżo skoszonej trawy i nóg zwisających z pomostu.
było pięknie i beztrosko,tak radośnie i błogo. dlaczego dzieciństwo nie trwa wiecznie?
dlaczego nie mogę wciąż wylegiwać się w słońcu, skakać do wody, łapać żab i mieszkać w małym drewnianym domku? i urządzać akrobacji na huśtawkach?