Hmm.... jakby to zacząć??
Chyba każdy z nas w pewnych momentach chciał być w takiej sytuacji, że to rodzice podejmują za niego decyzje, decydują o jego przyszłości, studiach. A dlaczego? Odpowiedź jest prosta, bo jak coś się spieprzy to powiemy wy tak chcieliści ty wy mi kazaliście i to wasza wina. Ale rzeczywistość jest inna wszystkie decyzje muszę podejmować sama. A do kogo wtedy będę mogła mieć prestencje jak nie wyjdzie, jak się spieprzy?? Jedynie do samej siebie. Cóż mówi się trudno nie udało się spróbuję czegoś innego. Nie te słowa całkowicie nie pasują do mnie jestem typem człowieka, który wszytsko musi mieć idealnie pod kontrolą, wszytsko musi z góry zaplanować, realizować po kolei każdy punkt planu, a każdą porażkę długo rozpamietuje i analizuje.
Matura- słowo które słyszę kilkanaście razy dziennie, ale ja po prostu nie wiem co chcę robić w życiu, niby mam plany, ale chyba są zbyt ambitne. Najgorsze w tym wszytskim jest to, że moi rodzice tak na mnie liczą a ja zamiast się martwić tym czym ja bym chciała to sie martwię o innych. Dla każdego chce jak najlepiej, najpierw pomogę innym a potem sobie, no właśnie! Najpierw inni a potem ja, niby jestem asertywna potrafię powiedzieć nie, ale nie w kwesti osób mi bliskich. To jest właśnie najgorszy absurd mojego myślenia. Każdy normalny człowiek będzie robił wszystko by jemu było jak najlepiej a ja, zawsze musze robić wszytsko na opak?
Najgorsza rzecz w moim życiu, której się boję:
Zawieść moich rodziców, którzy na mnie liczą
Odmówić pomocy przyjaciołom
Zawalić naukę i przy okazji rodziców a potem samą siebie.
Stracić kontakt z przyjaciółmi
Totalny chaos w tym co napisałam, ale tak samo jest i w moim życiu stoję na rozdrożu dróg w którą stronę iść to jest to pytanie na które nie potrafię odpowiedzieć.
Zdecydowany zakaz rozmyslania i analizowania tego co będzie i tego co było, najlepszy i chyba jedyny sposób na to wszytsko. Teraz nauka i matura a potem to się zobaczy.