Idzie.Sama.Nikt nie zwraca na nią uwagi.Nikt nawet nie spojrzy.
Ona.Siada w kącie.Zwija się w kłębek,płacze...
Ktoś do niej podchodzi.Obrzuca pogardliwym uśmieszkiem,odchodzi...
Znowu podchodzi.Ona zrywa się na nogi.Patrzy na niego z przerażeniem.On na nią ze zdziwieniem.
"Płaczesz?" - pyta."Ona odpowiada - "Oczywiście"
"Cze...Czemu?"."Jak to: czemu?"
"Przecież...Zawsze byłaś taka wesoła, uśmiechałaś się do wszystkich..."."Tak?" - jej usta wyginają się w smutnym uśmiechu."A spojrzałeś mi kiedyś w oczy?"
http://www.youtube.com/watch?v=Ra-Om7UMSJc