zdjęci ukazuje zacny zadek mojego tatuska!
a więc, dzisiaj.. co dzisiaj? no, niestety nic, ale jako ze dzień jeszcze sie dla niektórych nie skończył, w tym także dla mnie, to moze coś pokombinujemy, ja, ja i pewnie jeszcze.. ja. proszę spojrzeć, cóż za niesamowite towarzystwo, rzadko można spotkać te osoby razem. no dobrze, tak jak w każdą inną sobotę, chyba ze to wyjątkowa sobota, sprzątałam, późno wstałam, póżno skończyłam, zrobiłam makaron z pesto, nie najgorszy. słuchałam dośc wyjątkowej i ciekawej audycji radiowej, w trójce, 20 najlepszych według słuchaczy utworów zespołu myslovitz, to był przyjemnie spędzony czas, oprócz tego, gdy mój ojcze zaczął podśpiewywać i nei uciągał, na prawde irytująca sytuacja, tym bardziej, że pioenki nie zasługiwały na taką krzywdę, jaki i uszy zresztą. a co dalej? może pogryzmolę trochę, na kartkach w kratkę zamknę misia w klatce, albo książkę przeczytam, w której od paru dobrych miesięcy utkwiłam na 10 rozdziale, a jest ich aż 34.
przepraszam musze siku..
a więc, ma ich 34, jak mniemam tak cudownych jak 10 poprzednich. ksiązka pod tytułem 'włoczędzy drahmy' jack'a kerouac'a jest wciągającą pozycją, z tym, ze jak się wypadnie, to trudno się wpasować, a warto.
ostatnio moje kontakty z panią Chorobą, i nie tylko, uległy załamaniu. pan Sylwester, zapowiada się przyjemnie, a do tego mówi, że jest zimny. lubię takich, pełnych sprzeczności i tajemniczych, wybuchowych, nieobliczalnych. ale nie o tym przecież ja miałam, a o ciągu dalszym tego wieczoru 12/12/2009. powinnam wybrać naukę na dzisiejsza noc, mimo że sobota, chyba jednak nazwać powinnam ją jedną z tych wyjątkowych.