planowalam swiadomie "zmarnowac" dzien, ale w sumie nie do konca wyszlo.
bo wstalam o 7.30, bylam na silowni (jutro odpuszczam, bo po wczoraj nie czuje rąk, a dzis dobilam nogi), zrobilam zakupy na tydzien, pogotowalam na jutro i wtorek (zaczyna sie mega promocja wiec spodziewam sie ruchomch planingow i lepiej byc zabezpieczonym), baaardzo minimalnie pouczlyam sie holenderskiego, zamowilam 4 ksiazki, przefarbowalam kudly, poczytalam Pielewina (Rosja <3) ...nu a takoprocz tego to dzien w łozku spedzony....
nu ale to ostatn wolny weekend przed tym durnym kortingiem
a na zdjeciu "cheat meal" :holenderki browarek +spagetthi z cukini z pomidorami z puszki, kawalkiem papryki, pieczarkami i oliwkami...