ciepię na brak zdjec wiec cos z eko sklepu
po piatkowej imprezie nauczylam się jednego- nigdy wiecej nie ide do klubu z polakami. z polkami. a jesli juz to tylko z ludzmi ktorych doskonale znam i wiem czeo moge się po nich spodziewac.
bez wchodzenia w szczegóły- jak ktos nie potrafi pic to pic nie powinien. i wcale nie uwazam, ze ja po alkoholu zachowje sie super. ale granic nie przekraczam. ogolnie to byly takie akcje, ze w konsekwencji po jakis czasie ja juz na pytanie - skad jestes? - odpowiadalam ze z Niemiec, zeby nie byc kojarzona z takim zachowaniem.
jest mi mega wstyd za innych, za innych musialam przepraszaac, jest mi mega szkoda tych Holendrów, którzy byli tak sympatyczni, tak pozytywni a tylko za to oberwali i nie mieli pojeci co zrobili żle.
wkurw totalny. wkurw, smutek, rozczarowanie.
ale pomijajac jebaną poluńskość to znowu moja milosc do tego kraju wzrosła. oni są tak bardzo inni niz poluny.
na polskich dyskotekach dobijaja mnie debile ktorzy jak tancze podchodzą od tyłu i zaczynają jakieś tarło odpierdalać. nosz kurwa. a tu? tu nie ma czegos takiego. oni się poprostu bawią. bez nastawienia- przyszedłem zaruchać.
Holender nie podchodzi od tylu jakby za chwile mial zacząc kopulować, Holender obejmuje po przyjacielsku.
Holender pije, ale nie ma potrzeby najebac sie do urwania filmu. Holender nie szuka zaczepki, bo nie musi udowadniac swojej meskosci przez napierdalanie się z kims innym.
przepasc ogromna.
dlatego nastepnym razem chyba wypije sobie na odwage i pojade sama. moze wtedy bede miec szanse poznac jakis wiatraczków, bo przez poluńskie zachowanie ta szansa mnie ominęła :(
.