-Zresztą rób co chcesz. Wróć przed północą ! - Krzysztof podniósł ton.
-Mhm, jasne - kobieta burknęła pod nosem.
Karolina wyszła. Mężczyzna dostawał szału, jego żona opuszcza dom o 22;00, wygląda zniewalająco ślicznie a on nie poszedł za nią, dał jej wolną rękę. Niewiasta, którą kocha w obecnej chwili może być wszędzie. Zarówno na bankiecie - tak jak powiedziała, ale i na kolacji z przystojnym mężczyzną, w teatrze lub na koncercie w operze. Mogła właśnie zdejmować swoją sukienkę w objęciach jakiegoś pana. Nie minęło jednak zbyt wiele czasu, by powrócił do swojego gabinetu i znów zaczął pracować - standardowy pracoholik. Niestety myśli, które opętały jego głowę stały się na tyle uciążliwe, że nie był w stanie skupić się na pracy, na planowaniu kolejnych inwestycji, czytaniu umów i innych sprawach związanych z pracą. Odsunął krzesło od biurka i wyjął telefon z kieszeni, na sercu - na tapecie jego ukochana żona, jej piękny uśmiech i włosy, które rozwiewał wiatr.. Dopiero teraz Krzysztof zrozumiał jak bardzo dużo może stracić. Wybrał numer żony, przemyślał jeszcze czy dobrze robi i zadzwonił. Karolina nie odbierała, dopiero po 12 razie usłyszał głos ukochanej:
-Słucham ?
-Gdzie jesteś?
-Już Ci mówiłam, na bankiecie - kobieta wzdechnęła
-Ale gdzie? Chcę przyjechać.
-Na ulicy Za T..
-Karolcia, no chodź tu - ktoś przerwał ich rozmowę
-Zaraz - krzyknęła
-KAROLA ! - Krzysztof poczuł zazdrość
-Przepraszam Cię, muszę kończyć - rozłączyła się.
Mężczyzna usiadł na kanapie, sięgnął po szklankę i whisky jednocześnie rzucił telefonem o ścianę. Wziął łyk trunku i podszedł do szuflady, wyjął płyty, które chwile później rozsypał po całym salonie w poszukiwaniu tej jednej, z ich ślubu. Znalazł. Podążył w kierunku kina domowego i zaczął oglądać ich zawarcie związku małżeńskiego. Powtórzył przysięgę:
-Ja, Krzyszof biorę sobie Ciebie Karolinę za żonę i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.. - napił się - oraz uczynię wszystko, by nasze małżeństwo było zgodne szczęśliwe i trwałe - zsunął się na kanapę.
Uśmiechał się coraz szerzej i spożywał większe ilości alkoholu. Im dłużej oglądał wesele tym bardziej pogłębiał się w myślach o stracie Karoliny - mimo tego, że wcale nie chciał tak myśleć jednak stało się, myśli były silnejsze. Kolejne szklanki napoju alkoholowego Krzysztof wypijał szybciej, smakowały jak świeże bułeczki. Mężczyzna otworzył kolejną butelkę drogiego trunku, wypijając siódmą szkalnkę wysokoprocentowego napoju zaczął odczuwać zmęczenie, położył się i usnął na kanapie.
Dopiero między 5;30 a 6;00 nad ranem Karolina przykryła go kocem, poszła na górę, przebrała się z eleganckiej kreacji w jeansy, bluzkę, sweter i zeszła na dół trzymając w dłoni kartkę i długopis. Weszła do kuchni, siadając przy stole napisała : ''Krzysztofie, bardzo przepraszam, że nie powiedziałam Ci tego prosto w oczy ale sądzę, że wersja na kartce będzie łatwiejsza dla mnie a może i w pewnym sensie dla Ciebie. Strasznie Cię kocham i jesteś dla mnie niezmiernie ważną osobą w życiu - niestety coś pękło we mnie i nie chcę być traktowana jak lalka czy inna zabawka. Stasznie żałuję, że nasza miłość kończy się, że nie możemy dać sobie kolejnej szans. W tym momencie Ty śpisz na kanapie, ja piszę do Ciebie. Równie dobrze teraz moglibyśmy być w jednym pomieszczeniu, w jednym łóżku, spać obok siebie, przytulać się i jak kiedyś budzić się wzajemnie. Ciebie pochłonęła praca, mnie bankiety... - chodziłam na nie, bo tam mogłam choć na chwilę zapomnieć o naszych kłótniach, problemach. Mam już dość tego, że wszystko co tylko złego się stanie jest według Twojej opinii przeze mnie, to strasznie boli. Muszę kończyć, chcę wyjść zanim wstaniesz. Mam nadzieję, że kiedyś będziemy mogli porozmawiać jak dorośli ludzie i nie będziemy mieli przed sobą żadnych tajemnic.. Kocham Cię bardzo! Karolina.'' - wstała i pobiegła na górę, wyjęła z szafy torbę i spakowała najważniejsze ubrania i rzeczy. Bezszelestnie zeszła na dół, pocałowała policzek męża i wyszła z domu. Ciągnąc za sobą walizkę z ubraniami czuła, że jej oczy napełniają łzy. Nie chciała się rozkleić. Nie tu, nie teraz. Przecież to niemożliwe, jest na ulicy gdzie mieszka, zaraz sąsiedzi będą zadawać setki pytań. Przystanęła na rozdrożu i wyjęła telefon z torebki, zadzwoniła po TAXI i usiadła na walizce. Spojrzała na galerię zdjęć w telefonie i przeniosła się w świat wspomnień jak to było kiedyś. Ich ostanie wakacje w Wenecji a później tydzień w Hiszpanii i na zakończenie tydzień i Grecji sprawiły, że przez chwilę chciała wrócić do domu, rzucić się Krzysztofowi na szyję i prosić by się zmienił, by już nigdy nie musiała go opuszczać jednakże wtedy przyjechało auto. Kierowca wysiadł i zabrał walizkę Karoliny, ona sama usiadła z tyłu. Oparła głowę o szybę i dusząc telefon w rękach rozpłakała się :
-Na dworzec PKP proszę. - chrząknęła.
-Się robi, psze pani - kierowca zaśmiał się donośnie.
Jechali tak w ciszy, z oczu Karoliny płynęło więcej łez, w głowie znów kłębiły się myśli, by wrócić i ponownie tolerować poniżania Krzysztofa.
-Proszę, niech pan zjedzie na bok, bardzo proszę - wydukała przez łzy
-Czy wszystko w porządku ? - kierowca zatrzymał się na pobliskiej stacji CPN.
-Wszystko dobrze, dziękuję. - otworzyła drzwi - Proszę poczekać, dobrze?
-Oczywiście.
Karolina poszła po kawę i do toalety. Wróciła chwilę później:
-Proszę, to dla Pana - podała kawę kierowcy
-Nie, dziękuję, nie mogę. - kierowca uśmiechnął się delikatnie.
-Proszę, niech Pan weźmie. - położyła kawę obok kierownicy
-Dziękuję.
-Mam do Pana pytanie - wzięła łyk kawy.
-Słucham?
-Czy może Pan pojechać ze mną do Zakopanego?
-Mogę Panią tam zawieźć, owszem. Zależy to od centrali, proszę chwilę poczekać.
Ich rozmowa ciągnęła się jeszcze jakąś chwilę. Nieznaczna wymiana zdań, słowa i wybryki. Karolina zapomniała choć na chwilę o tym co się wydarzyło, że Krzysztof już jej nie kocha.
-Centrala. Mam kurs do Zakopanego. Mogę?
-206 niestety nie.
Karolina usłyszała tę odpowiedź:
-Niech Pan mnie tu zostawi samą, porozmawią z tą kobietą - wzięła ostatni łyk kawy.
-Ale ja nie mogę.
-Proszę mi zaufać.
-Dobrze.
-Centrala, 206 się zgłasza.
-206 co się stało?
-Witam Panią, jestem klientą taxówki nr 206. Właśnie pokłóciłam się z mężem, zostawiłam go w domu, samego. Muszę wyjechać poza granice miasta. Nie mam sił by jechać autobusem a kierowca tej taxówki jest naprawdę bardzo miły. Proszę, niech on zawiezie mnie do Zakopanego.