Mam za sobą 2 intensywne weekendy!
Wcześniejszy spędziłam w rodzinnych stronach.
W piątek wybrałam się z koleżanką na imprezę, a w sobotę ze znajomymi znowu uderzyłam do tego klubu i trzeci rok z rzedu świętowałam urodziny klubu!
A ostatni weekend spędziłam z Krakowie.
Miałam pierwszy zjazd na studia i mam mieszane uczucia.
Wymagania do certyfikatu psychoterapeuty są tak szalone, że chyba za 10 lat go nie będę miała...
A finansowo to już zupełny dramat...
Wymagane jest 250h terapii własnej. Zakładając wersję optymistyczną, że godzina terapii kosztuje 100zł z samej terapii robi się koszt 25tys. zł...
Do tego dochodzi 150h superwizji, z czego minimalny koszt superwizji to 150zł - wychodzi prawie 23tys. zł.
Nie mówiąc już o kosztach 4 lat studiów, dojazdów, noclegów w Krakowie itd.
Można się załamać.
Ale poznałam też 2 fajne dziewczyny z grupy. Z jedną może nawet wspólnie będę szukać noclegu.
Pozytywnym akcentem był też sobotni wieczór.
Nie chcąc spędzać go w hotelu napisałam na grupie na fb post z zapytaniem czy ktoś byłby chętny na wieczorne wyjście.
Zebrała nas się grupka 5 osób widoczna na zdjęciu.
Najpierw posiedzieliśmy w barze, a potem poszliśmy do klubu.
Sama impreza słaba, ale towarzystwo bardzo fajne!
Niestety byłam już wcześniej podziębiona i powinnam była zostać w hotelu, a nie imprezować...
Tylko pogorszyłam swoją sytuację zdrowotną i teraz mam okropny kaszel - obawiam się, czy nie znowu zapalenie oskrzeli.
A dopiero co 1,5 miesiąca temu byłam na chorobowym.
Na najbliższy weekend wracam znowu do domu i umówiłam się już z przyjaciółką, że sobotni wieczór idziemy do kina na Jokera! <3
Nie mogę się już doczekać! Na każdym kroku slyszę, jaki to super film i już go też wreszcie chcę zobaczyć.