O miłości moja... :[niepowiem]
Sis, wiesz dobrze, że nie zapomnę, że trudno mi jest się wyrzec kogoś, kto zamieszkał w moim sercu. Jak już wcześniej wspominałam, mogę oddać własne serce, jego plakaty, filmiki, ale nikt nie odbierze mi tego uczucia. Nie odbierze mi miłości, która przenika każdy kawałek mojego ciała. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek znalazła chłopaka, który chciałby być z dziewczyną, która kocha innego.
Płaczę, poraz pierwszy od wielu dni płaczę.
Powód jest zapisany w moim sercu.
Pytanie tylko, czy wylewając łzy coś zyskam?
Nie, ja to wiem.
Więc czemu płaczę?
Bo chcę, muszę?
NIE!
Bo on jest dla mnie KIMŚ.
Kurczę, mówiłam sobie, że to koniec. Że jego szczęście jest najważniejsze. Ale... Czy mogę pozwolić, by ta miłośc się zmarnowała? Ech...
Miałam sen... Georg przyjechał, nie mogłam go złapać, a kiedy wreszcie zbliżyłam się do niego dosłownie na centymetr, powiedziałam 'Georg, kocham Cię' on mnie nawet nie zauważył. Przeszedł obojętnie nawet nie patrząc. Pytanie tylko, czy to oznaczało, że byłam duchem? Jeśli tak, to co oznacza ten sen?
Wiem jedno, moja miłość do niego jest tak silna, że przeżyje wszystko.
Ale ja nie chcę popełniać samobójstwa, bo czuję, że coś mnie czeka.
Moje sny, moje marzenia... Choćby dla nich warto żyć.
Dla przyjaciół, rodziny...
Uwierzcie mi ,że nie warto.
Mój życiorys ma pełno zapisanych już stron. Złych. I tam, takimi małymi literkami jest napisany pewien czwartek. Tak, chciałam się zabić. A dlaczego? Bo ktoś mi odebrał marzenia, wiarę w siebie... I kiedy leżałam, a z nadgarstka płynęła krew pomyślałam o Jolce i Georgu. Naprawdę. Pomyślałam co będzie z nimi... Jola jest moją przyjaciółką, więc będzie płakać. Zapomniałaby o mnie, fakt, ale... Byłoby jej ciężko. A Georg... Co by zrobił on? Najwyżej dopisałby sobie kolejne nazwisko. O ja, głupia. Co ja sobie myślę...? Że pokocha mnie? Właśnie mnie? Spójrzmy realnie. Nie pokocha. Mimo moojej szczerej miłości NIE pokocha.
Uśmiecham się, żartuje. Codziennie mówię, że jest wszystko wporządku, że nic mi nie jest. Ale jest... I to nawet nie wiecie, jak... Każdego dnia, kiedy się budzę, widzę jego twarz. Oczy, kuszące blaskiem. A co z moimi? Dawno zgasły te płomyki, które jeszcze trzy lata się tliły...
Zamknięta w czterech ścianach - umieram.
Nie, moje serce nadal bije.
Wolno, powoli, ale rytmicznie...
Bo ja tu będę, ale moja dusza..
On ją wziął do siebie. Duszę i serce....
I dziękuję Joli za to, że mnie wysłuchała... ;*